Gdyby tak było, jak nam wmawiają, to emerytury byłyby kilkukrotnie wyższe, a jak dobrze wiemy nie są i nic nie wskazuje, że w przyszłości to się zmieni. Jaka jest zatem prawda?
Zacznijmy od początku. Jakiś czas temu Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej opublikowało na swoich stronach internetowych wykres, który zamieszczam poniżej. Od razu zaznaczę, że nie ma on nic wspólnego z rzeczywistością, a wartości w nim podane nijak się mają do obecnego stanu rzeczy. Oczywiście nie jest to pierwszy i zapewne nie ostatni raz, kiedy rząd manipuluje danymi i przedstawia je w taki sposób, że przeciętny Polak nie widzi (przynajmniej nie od razu) braku logiki i ślepo wierzy temu, co jest mu zaprezentowane. No bo przecież w normalnym kraju nie powinno dochodzić do sytuacji, w których obywatel musi z podejrzeniem podchodzić do tego, co mówi rząd. A teoretycznie Polska jest normalnym krajem.
W ramach wyjaśnienia muszę w tym miejscu powiedzieć, że pod pojęciem „ZUS II” Ministerstwo rozumie państwowy system emerytalny funkcjonujący w latach 1999 – 2013.
Z wykresu jasno wynika, że wpłacając pieniądze do ZUS można było zarobić więcej niż na giełdzie. Jak to możliwe? No właśnie… Od razu widać, że coś tu jest nie tak, że nie ma to żadnego sensu, że chyba ktoś się gdzieś pomylił.
Nie wnikając w skomplikowane i obszerne obliczenia, wyjaśnię krótko, dlaczego powyższy wykres mija się z prawdą, a zawarte w nim dane są tak naprawdę wyssane z palca.
Po pierwsze, żeby móc zarobić, musimy najpierw coś zainwestować, a potem otrzymać zwrot, który przewyższa wartość początkową. Po drugie, aby pieniądze móc zainwestować, musimy je mieć. Cały problem polega na tym, że ZUS żadnych pieniędzy nie ma i w ostatnich kilkunastu latach nie miał. Trzeba być świadomym, że polski system emerytalny działa bowiem w taki sposób, że wszystkie pieniądze wpłacone do systemu w formie składek ZUS, są natychmiast wypłacane w formie świadczeń, głównie emerytalnych.
Zwolennicy Zakładu będą zapewne przytaczać argument, iż ZUS utworzył każdemu ubezpieczonemu indywidualne konto, na którym zapisywane są jego składki, czyli krótko mówiąc ZUS oraz płatnicy mają pieniądze. Niestety, zapisy na kontach są jedynie wirtualne i nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistych aktywach.
Ile rzeczywiście można zarobić w ZUS?
W celu odpowiedzenia na to pytanie, posłużę się przykładem zwykłego Malinowskiego. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wynosi obecnie 3740,05 zł. Zakładając, że pan Malinowski będzie pracował przez okres 45 lat, zapłaci on składki emerytalne do ZUS w wysokości 394 231,19 zł. Oczywiście, dodatkowo pan Malinowski płaci również składki rentowe, chorobowe, wypadkowe, zdrowotne, itd., ale dla przejrzystości mojego wywodu pozostańmy jedynie przy składkach emerytalnych.
Średnia stopa zastąpienia w Polsce wynosi obecnie niecałe 50%. Oznacza to, że emerytura pana Malinowskiego wyniesie niespełna połowę jego ostatniej pensji. (Średnia stopa zastąpienia cały czas spada i przewiduje się, że za kilkanaście lat może wynosić już jedynie 25%!). Zakładając, że nasz pan Malinowski będzie żył 71 lat (średnia życia), oznacza to, że będzie pobierać emeryturę przez 6 lat.
Oznacza to, że pan Malinowski „zainwestował” w ZUS ponad 394 tys. zł., a w zamian otrzyma 134 tys. zł., czyli krótko mówiąc straci na tej „inwestycji” aż 259,6 tys. zł. Zwrot, bądź zarobek, jak to nazwało Ministerstwo, jest ujemny i wynosi: -65,8%. I taka jest niestety prawda.
Zachęcam również do przeczytania innych artykułów, które obalają mity i ukazują prawdę:
Źródło: na podstawie artykułów z książki pt. „Emerytalna katastrofa i jak się uchronić przed jej skutkami” Roberta Gwiazdowskiego, a także artykułów ze stron: www.forbes.pl, www.mpips.gov.pl,