Zacznijmy od tego, co to dokładnie jest praca nakładcza i dlaczego ZUS ma z tym problem.
Praca nakładcza jest to forma zatrudnienia odrębna od stosunku pracy. Można w sumie powiedzieć, że umowa o pracę nakładczą jest formą pośrednią pomiędzy umową o pracę, a umową o dzieło. Co to znaczy? Zatrudniony nabywa pewne uprawnienia pracownicze, łącznie z ubezpieczeniem społecznym i zdrowotnym, jednak otrzymuje wynagrodzenie wyłącznie za wykonaną faktycznie pracę. Bardzo często pracę nakładczą określa się także mianem pracy chałupniczej, co jest związane z wykonywaniem pracy w domu, w porach dogodnych dla zatrudnionego. I może być to klejenie kopert, składanie mebli, przygotowywanie projektów architektonicznych, czy kampanii marketingowych. W zasadzie wszystko, co mogłoby być przedmiotem umowy o dzieło, może być również przedmiotem umowy o pracę nakładczą.
A dlaczego ZUS ma z tym problem i co w związku z tym robi? Od połowy lutego br. ZUS masowo rozsyła przedsiębiorcom w całym kraju zawiadomienia o wszczęciu z urzędu postępowania wyjaśniającego w sprawie umowy o pracę nakładczą. Dziesiątki tysięcy drobnych przedsiębiorców było zatrudnionych właśnie na taką umowę w ubiegłych latach w całej Polsce!
Z tego co wiadomo, to śmiało można powiedzieć, że jest to kolejny przykład kiedy ZUS idzie na tzw. łatwiznę kopiując wszystkim ubezpieczonym te same wzory pism nie bacząc zupełnie na stan faktyczny każdego ubezpieczonego oraz inne okoliczności. W teorii w takich przypadkach ZUS przede wszystkim powinien najpierw dokładnie wszystko sprawdzić, a dopiero później podejmować tego rodzaju działania. Przedsiębiorcy nie pozostają jednak dłużni i odsyłają do ZUS swoje wyjaśnienia oraz wskazują podstawy prawne i dowody, w oparciu o które podejmowali wówczas zatrudnienie na umowę o pracę nakładczą.
Niestety, ZUS chyba już wcześniej postanowił, iż wszystkim takim osobom, niezależnie od ich reakcji oraz ew. Wyjaśnień, wyda decyzje o zakwestionowaniu okresu ubezpieczenia z tytułu pracy nakładczej, nakazując w ten sposób uregulowanie powstałych zaległości na rzecz ZUS, które mogą wynosić nawet kilkanaście czy dwadzieścia kilka tysięcy złotych.
Podobne do tej akcje były już przeprowadzane przez ZUS w ubiegłych latach i w Sądach Okręgowych i Apelacyjnych nadal toczą się tysiące spraw z powództwa poszkodowanych przedsiębiorców. Ciekawe ile nowych spraw dojdzie w tym roku…
Źródło: na podstawie artykułu ze strony: www.vat.pl, www.blogspot.com, www.optigen.pl