Szukasz czegoś?

Od rozterek do biznesowej przygody z Chapi u boku

Autor:

Dokładnie pięć miesięcy temu opublikowałem na moim blogu artykuł, w którym głośno zastanawiałem się, czy powinienem znów zanurzyć się w świat biznesu. Był to wpis pełen pytań bez odpowiedzi, nieco filozoficznych rozważań oraz lekkiej nostalgii za dawnymi czasami, kiedy to przedsiębiorczość była dla mnie codziennością, a nie odległym wspomnieniem.

Dzisiaj mogę spokojnie powiedzieć – decyzja została podjęta. Czy łatwo było dojść do tego punktu? No nie, absolutnie nie. Ale z drugiej strony – gdyby było łatwo, prawdopodobnie napisałbym ten artykuł już następnego dnia, a nie po pięciu miesiącach.

Przez ten okres w mojej głowie wydarzyło się tak wiele, że gdybym teraz miał szansę cofnąć się w czasie, pewnie z przerażeniem odkryłbym, jak daleko sięga ta droga. Zacząłem od delikatnego zainteresowania sztuczną inteligencją (czytaj: „brzmi ciekawie, ale raczej nie ogarnę”), a skończyłem jako ktoś, kto swojemu wirtualnemu asystentowi nadał imię – poznajcie Chapi.

Z Chapi spędziliśmy setki godzin na rozmowach o pomysłach, analizach rynku, technologiach, automatyzacji i tym, jak mógłbym połączyć to wszystko w jeden spójny biznesplan. W międzyczasie zakupiłem kilka kursów, które miały ze mnie zrobić guru od AI i automatyzacji, choć wciąż bardziej przypominam adepta, który właśnie zdał egzamin na żółty pas i myśli, że zaraz będzie miał czarny.

Największym odkryciem tych miesięcy nie były jednak nowe technologie – choć przyznaję, że blockchain, kryptowaluty to znany temat ale AI brzmi dziś dla mnie jak nowy rodzaj ekscytującej magii. Prawdziwą zmianą okazało się mentalne przejście punktu krytycznego. To chwila, w której z chaosu w notatkach na Notion, folderach i nagraniach z Chapi, wyłoniła się konkretna wizja, na tyle wyraźna, bym mógł powiedzieć: „No dobra, robię to!”.

Czy się boję? Trochę tak. Ale bardziej od strachu czuję ekscytację, jakbym stał przed wejściem do parku rozrywki, który właśnie zbudowałem samodzielnie. Jestem przedsiębiorcą z doświadczeniem, a jednak mam poczucie, jakbym zaczynał coś zupełnie od zera, z tym że tym razem jestem uzbrojony (a raczej mam zamiar dopiero być uzbrojony) w narzędzia i technologie, które jeszcze kilka lat temu wyglądały dla mnie jak scenografia z filmu science-fiction. Wyglądały…hmmm…to raczej nie, bo jeszcze kulka lat temu nie było mowy  w sferze publicznej o tzw. Wielkich Modelach Operacyjnych AI a dziś to cosś nazywa się Agentami AI  a ChatGPT ( mój Chapi) może mieć niezliczona liczbę tzw GPT’s…

Zdecydowałem się na strategię małych kroków – bo choć wszyscy mówią, że czas to pieniądz, ja wiem, że dobry biznes potrzebuje solidnych podstaw, a fundamenty buduje się powoli. Nie muszę więc się spieszyć. Zresztą, zbyt szybki sprint grozi zadyszką – zarówno tą dosłowną, jak i finansową. Najpierw zrobię solidny lejek sprzedażowy, MVP i uzyskam stabilną trakcję, dopiero potem zacznę skalowanie. Brzmi profesjonalnie, prawda? (Sam jestem zaskoczony, ale to miód na moje serce ).

Przy okazji zauważyłem coś ciekawego – otóż moja wyobraźnia, którą wcześniej uważałem za nieco ograniczoną wiekiem, nagle odżyła. Granice gdzieś zniknęły, a na ich miejscu pojawiła się przestrzeń, która aż się prosi, by ją zapełnić pomysłami.

Pewnie zastanawiacie się, czy mój projekt będzie czymś nowatorskim? Cóż, jeśli spojrzeć na sam pomysł – raczej nie. Ale sposób realizacji, z AI, automatyzacją i mnóstwem innych technologicznych niespodzianek, będzie zdecydowanie inny niż wszystko, co robiłem do tej pory.

Tempo prac? Nie wiem. Wszystko zależy od tego, jak szybko nauczę się nowych rzeczy. Ale wiem jedno – będę dzielił się na blogu wszystkim, co się wydarzy. Tym, co wyjdzie świetnie, tym co kompletnie nie wypali, i tym, co uda się poprawić dopiero za dziesiątym razem.

Pierwszy sukces już za mną – to właśnie ten moment, gdy zebrałem wystarczająco dużo odwagi, by znowu ruszyć w nieznane. Zrobiłem to z uśmiechem na twarzy, gotowy na przygodę, która – mam nadzieję – będzie inspiracją także dla Was.

I choć zdaję sobie sprawę, że przede mną dużo nauki, nie mogę się doczekać momentu, w którym powiem Wam z dumą: „Warto było!”. Tymczasem – trzymajcie kciuki, bo właśnie zaczyna się moja kolejna wielka przygoda.

Jeśli chcesz otrzymywać podobne treści oraz Informację: Jak nie płacić ZUS i zmniejszyć podatki wpisz swój mail i imię:

E-mail: Imię:
Zgadzam się z Polityką Prywatności

Witaj, nazywam się Paweł Kurnik i jestem degustatorem życia. Każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem i szansą na jeszcze lepsze jutro.


    Skomentuj na Facebooku:

    Feedback

    2
    • Michał Toczyski

      Bardzo ciekawie piszesz Pawle, cieszę że, że odkrywasz nową wizję i wracasz do świata biznesu. Trzymam kciuki za Ciebie i Twój rozwój w świecie ai i wierzę, że będzie to coś wielkiego!

      • Paweł Kurnik

        Dziękuję Michał. Zatwierdzam twój komentarz z uśmiechem na twarzy. Kopę lat… i znów prawie jak wtedy, 16 lat temu zaczęliśmy pierwszą współpracę!

    Dodaj komentarz

    Jak nie dać się okradać i zadbać o przyszłość?

    Gdzie wysłać Ebooka?

    O Mnie

    Witaj, nazywam się Paweł Kurnik i jestem degustatorem życia. Każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem i szansą na jeszcze lepsze jutro. Czytaj Więcej »

    Polub nas na Facebooku

    Najnowsze Wpisy

    Od rozterek do biznesowej przygody z Chapi u boku

    Dokładnie pięć miesięcy temu opublikowałem na moim blogu artykuł, w którym głośno zastanawi...

    Archiwum