ZUS kontrolują właśnie inspektorzy NIK, agenci CBA, ważnych dokumentów zażądała też Kancelaria Premiera. Tymczasem niektórzy członkowie zarządu zakładu wyraźnie się ewakuują.
Reporterzy TVN wyśledzili, że pracownicy ZUS, zasiadający w komisji przetargowej, podobnie jak osoby związane z Asseco oraz osoba z Urzędu Zamówień Publicznych, odpowiadająca za prawidłowość wyłonienia wykonawcy zamówienia za 600 mln zł, zasiadały we władzach nieznanej kościelnej Fundacji Fundowiczów.
Prezes ZUS Zbigniew Derdziuk dzień po wybuchu afery wyjechał do ośrodka szkoleniowego ZUS w Osuchowie, żeby wręczyć nagrodę zwycięzcy konkursu na utwór literacki o ZUS. Czy coś nam to przypomina 🙂 ?
Nerwy w Pentagonie
Rzeczywiście, gmach ZUS jest okazały. Jego budowa kosztowała aż 160 mln zł. Ale to, co w nim najważniejsze, ukryto w podziemnym schronie. W bunkrze chroniącym serwery Kompleksowego Systemu Informatycznego (KSI). To największa baza danych o Polakach. O naszych zarobkach, zwolnieniach lekarskich, rentach i emeryturach. O wysokości składek na zdrowie i adresach wszystkich polskich przedsiębiorstw. System miał być najnowocześniejszy w Europie, jest w piątce największych. Koszt jego budowy już dawno przekroczył 3 mld zł.
Tym, którzy do tej pory wydziwiają na pałace ZUS, zamyka się usta, przypominając, że rygory bezpieczeństwa nakazują wybudować identyczny schron zapasowy: drugi Pentagon. Za kolejne 160 mln zł.
Okazałość głównej siedziby firmy stała się dla terenowych struktur ZUS alibi do budowy pomniejszych pałacyków. Gdy państwo coraz większe pieniądze wydawało na rozbudowę systemu informatycznego, żeby klienci zakładu mogli się z nim kontaktować drogą elektroniczną, jednocześnie ZUS budował siedziby powiatowe. Nie rezygnował przy tym z zasady obowiązującej jeszcze w czasach przedkomputerowych, gdy wszystkie sprawy załatwiało się „na piechotę” – że każdy klient musiał mieć do ZUS nie dalej niż 20 km. Obecnie są więc w kraju 43 oddziały na szczeblu województw, 215 inspektoratów oraz 69 biur terenowych. Zatrudniają w sumie prawie 46 tys. osób.
Pytanie, na które pilnie trzeba znaleźć odpowiedź, brzmi: czy system informatyczny ZUS, budowany od 1997 r. za ogromne pieniądze i nieustannie rozbudowywany, działa sprawnie i bezpiecznie? Czy ZUS w końcu uniezależnił się od generalnego wykonawcy, czy wręcz przeciwnie?
Bardzo niepokojąco brzmią protokoły z posiedzeń rady nadzorczej. Wynika z nich, że poszczególne części systemu informatycznego niezupełnie są ze sobą kompatybilne, a w jednej trzeciej kont płatników składek znajdują się błędy !
Gdyby bowiem te informacje były prawdziwe, oznaczałoby to, że zapisy na naszych kontach indywidualnych nie odzwierciedlają sumy wpłaconych składek. Problem w tym, że my sami nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. Molocha nie ogarnia nikt.
ZUS obraca potężnymi pieniędzmi, ale jako instytucja finansowa to dziwny twór. On tych pieniędzy nie zarabia. Ściąga je od płatników składek, a coraz większą różnicę między wpływami a wypłatami finansuje z dotacji państwa lub pożyczek w bankach komercyjnych. Nie wyznacza sobie zadań, ma sprawnie realizować te zapisane w ustawach. Na przykład o emeryturach i rentach. Sprawność działania zakładu zależy od sprawności serwerów KSI.
W każdej spółce prawa handlowego zarząd ocenia rada nadzorcza, to ona powołuje prezesa i jest władna go zdymisjonować. Pod tym względem ZUS też jest wyjątkowy. Jego rada nie reprezentuje interesu żadnych akcjonariuszy. Bo niby kogo?Rada nadzorcza decyduje tylko o składzie i apanażach zarządu, wskazanego przez prezesa. Więc wiceprezesi też mają po 20 tys. zł, więcej nie wolno.
ZUS nie jest spółką. Nie jest nawet przedsiębiorstwem państwowym, bo wtedy miałoby swój organ założycielski, czyli jakieś ministerstwo. Jest bytem nieznanym Kodeksowi spółek handlowych: państwową jednostką organizacyjną.
W ZUS rada nic nie może – twierdzi jej członek Wojciech Nagel. Więc prezes z radą liczyć się nie musi. Kiedy media podniosły wrzawę, że ZUS za pieniądze przeznaczone na pomoc socjalną organizuje pielgrzymkę na Jasną Górę, rada nadzorcza poprosiła prezesa o wyjaśnienie. Stwierdził, że to była inicjatywa oddolna. Na Jasnej Górze witał pielgrzymów z ZUS brat bliźniak Zbigniewa Derdziuka, zakonnik kapucyn. O pozwolenie na liczne wyjazdy zagraniczne (m.in. Kanada, USA, Kuwejt) prezes także nie musi nikogo pytać. No bo kogo?
O tym, że odpowiadający za informatyzację zakładu wiceprezes Dariusz Śpiewak nagle rezygnuje z pracy, Marek Bucior, przewodniczący rady nadzorczej ZUS, a jednocześnie wiceminister pracy i polityki socjalnej, dowiedział się z oficjalnego pisma prezesa Derdziuka. O tym, czy to dobry czas i kto przejmie jego obowiązki, prezes nie informował. W ZUS słychać, że osoby, którym proponowano to stanowisko, odmówiły. Sytuacja wydaje się mocno niepokojąca, ale prezes nie sprawia wrażenia zmartwionego.
Jeremi Mordasewicz, członek rady nadzorczej, jest mniej optymistyczny. Przyznaje, że ZUS nie udało się namówić do pracy dobrych specjalistów od informatyki. – Na rynku takim osobom płaci się około 30 tys. zł miesięcznie – twierdzi Mordasewicz.
ZUS takiego wynagrodzenia zaproponować nie może no bo przecież trzeba opłacić delegacje urzędników , nagrody, nagłe wyloty prezesa do Australii lub do Stanów.
Premie w maskotkach
Większość ubezpieczonych nie ma po co do zakładu chodzić. W każdym razie dopóki pracują.
Zwykły człowiek do ZUS idzie wtedy, gdy umrze ktoś bliski i potrzebna jest gotówka na zorganizowanie pogrzebu. Z aktem zgonu i rachunkiem za trumnę dostaje pieniądze w zasadzie od ręki. Do kolizji z urzędem dochodzi wtedy, gdy ubezpieczony postanawia starać się o rentę, emeryturę pomostową lub świadczenie przedemerytalne. I nie ma pojęcia, jak to zrobić.
Nie dowie się tego, dzwoniąc na infolinię, choć centra obsługi telefonicznej to duma prezesa. Niestety, uprzejme panie mogą udzielić informacji tylko w sprawach ogólnych, gdyż nie mają wglądu do dokumentów dzwoniącego.
Dla większości interesantów call center jest bezużyteczny. Nie wiedzą, że zanim zadzwonią, najpierw muszą pójść. – Do najbliższego oddziału ZUS, w którym pobiorą swój numer PIN i założą konto PUE na platformie usług telefonicznych – instruuje Zbigniew Derdziuk. Jak zadzwonią i podadzą PIN, panie z centrum będą mogły coś poradzić, zaglądając w ich dokumenty. To dla tych, którzy nie korzystają z internetu. Nie do wszystkich instrukcja dotarła, więc po niepowodzeniach z call center próbują się dodzwonić do zakładu. Często bezskutecznie, bo przecież jest call center. I kółko się zamyka. Jeremi Mordasewicz, jako członek rady nadzorczej ZUS, dziwi się, że w ogóle pracownicy oddziałów odbierają telefony i udzielają odpowiedzi interesantom, skoro nie należy to do ich zadań. Paranoja!
Na linii prezes–pracownicy także iskrzy. Siedem rywalizujących ze sobą organizacji związkowych godzi się ze sobą w jednej sprawie – że nie da się pogodzić sprawnej obsługi interesantów z koniecznością opanowania „587 procesów połączonych z odpowiednimi procedurami, z którymi każdy pracownik ma obowiązek zapoznać się na bieżąco” (z protokołu rady nadzorczej). Tylko jednego dnia, 23 sierpnia 2013 r., korespondencja od zarządu do pracowników zawierała 303 strony informacji.
Być może nerwowość związkowców wynika z faktu, że oddziały muszą ze sobą rywalizować. Najlepsze dostawały premie – mówi urzędniczka oddziału terenowego. Dowodem obsłużenia klienta była liczba wydanych numerków. Do „zusomatów” po numerek ustawiały się więc kolejki znajomych, którzy w okienku do załatwienia niczego nie mieli. Efektywność obsługi klienta rosła, więc ostatnio premie zamieniono na maskotki.
Jak wykarmić darmozjada?
ZUS wyrósł na molocha, nad którym coraz trudniej zapanować. To, co robi jedna „państwowa jednostka organizacyjna” w naszym kraju, w innych – dzieli się zwykle między kilka firm. Jedna wypłaca renty, inna zasiłki socjalne. – W 600 rozrzuconych po całym kraju archiwach zakładu przechowuje się 700 km akt – mówi prezes. Niebawem na subkonta 16 mln członków funduszy w ZUS trzeba będzie zapisać należne im sumy. Na razie pieniądze wpłynęły na jedno centralne konto ZUS. Z zapisami indywidualnymi zakład musi się uporać do 31marca 2015 r. Prezes Derdziuk zapewnia, że da radę. Związkowcy przekonują, że system już teraz zbyt często się zawiesza.
Ale pytanie, czy Kompleksowy System Informatyczny jest sprawny, też wydaje się nie na miejscu. Od czasu gdy w 1997 r. Anna Bańkowska, ówczesna prezes ZUS, podpisała umowę z Prokomem, gwarantującą firmie budowę i eksploatację KSI aż do 2010 r., dokonano 500 istotnych zmian w prawie. – Każda powodowała konieczność przebudowy systemu, nie dając na to wystarczająco dużo czasu – zauważa prezes Derdziuk. W 80 proc. jest on obecnie inny niż na początku. Może niekoniecznie najbardziej nowoczesny w Europie, ale chyba najbardziej skomplikowany.
Więc z kolejnego pytania kontrolom NIK też przyjdzie się wycofać. Czy ZUS uniezależnia się od Asseco?kt
Do ubiegłorocznego przetargu, w którym korupcję tropią reporterzy TVN, zgłosiła się tylko Asseco. Inne firmy najwyraźniej uznały, że nawet za 600 mln zł mogą się z zamówieniem nie uporać. Strach okazał się większy niż pieniądze.
Co by się stało, gdyby Asseco przetargu nie wygrała? – Musielibyśmy się do niej zwrócić z zamówieniem z wolnej ręki – odpowiada prezes. Zamiast się od rzeszowskiej firmy uniezależniać, wkrótce trzeba ją będzie prosić. Tylko ona posiada instrukcję obsługi molocha, którego stworzyła. Mówiąc krótko- ZUS, ten wielki ZUS, który robi co chce, który stanowi państwo w państwie jak można stwierdzić kiedy patrzy się na stronnicze decyzje sądów na korzyść ZUS, bo jest świętą krową, jest zależny od jakiejś prywatnej firmy! to paranoja.
Na razie ten moloch musi jakoś przetrawić miliardy z OFE. Zaraz potem znów wróci pytanie: czym nakarmić tego wiecznie wygłodniałego giganta? Prezes chyba jednak poleci do Australii.
Wykorzystany materiał Joanny Solskiej – polityka.pl „życie wewnętrzne molocha”
W 2004 r. zawiadomiłem prokuraturę w Żarach, z prośbą o wszczęście postępowania sprawdzającego w sprawie ZUS, gdyż w moim przekonaniu ZUS jest organizacją przestępczą. Dopóki Prokom, za łapówki, pisze im program komputerowy i ten nigdy nie będzie działał, ZUS jest organizacją
przestępczą niezorganizowaną. Jednak istnieje obawa, że jakaś rzetelna firma napisze im program i on zacznie działać, wówczas ZUS stanie się organizają przestępczą – zorganizowaną, a z taką, jak dowodzą, choćby przykłady z Włoch, dużo trudniej się walczy. Zostałem bez odpowiedzi, do dzisejszego dnia.
Obecnie po ponad 36 latach pracy, z pierwszą grupą inwalidzką, dwa lata walczę o rentę. Przegrałem we wszystkich instancjach. Pozostał mi Sztrasburg.
Póki co, Państwo dba o mnie. Z Urzędu Miasta dostaję zapomogę w wys. 153 zł. i 100 zł, raz na kwartał, na środki czystości, żebym nie śmierdział, jak będę przychodził po owe 153 zł. MOPS, po wielu miesiącach przyznał mi 560 zł. Ponieważ od marca do listopada trwała alimentacja, czyli sprawdzanie, c\zy na Świecie istnieje jakaś moja rodzina, która mogłaby płacić mi alimenty.
Z poważaniem.
Marek