Jak wynika z rządowego raportu „Młodzi 2011”, prawie 60% nowo zatrudnionych pracuje na umowach tymczasowych. Młodzi pracują zazwyczaj dorywczo, a co za tym idzie, nie mogą być pewni zachowania stanowiska, nie mają szans na kredyt hipoteczny i odkładają w czasie założenie własnej rodziny.
Raport, przygotowany pod kierownictwem Michała Boniego, jest obszerną diagnozą sytuacji młodego pokolenia na rynku pracy. I już w tym momecie możemy sobie powiedzieć szczerze, bez większego zagłębiania się w szczegóły, że ta sytuacja nie jest najlepsza.
Największym problemem jest brak stabilności zatrudnienia. Niemal 60% pierwszych umów o pracę to kontrakty, czyli tzw. umowy śmieciowe. Pod względem liczby takich umów zajmujemy już trzecie miejsce w Europie – więcej podpisują ich jedynie Hiszpanie i Portugalczycy.
Dokument poza obszerną diagnozą zawiera też szereg rekomendacji, m.in. doradcy zawodowi w gimnazjach, obowiązek zatrudniania na stabilniejszy okres po stażu, stabilniejsze zatrudnianie sezonowe, przygotowanie lepszej oferty najmu mieszkań, a także czasowego uzyskania mieszkania ze specjalnej puli budownictwa socjalnego. Rządowy raport wskazuje również na konieczność aktywniejszego wspierania kobiet.
Jak możemy przeczytać w raporcie oraz komentującej go prasie, ponad 60% osób w wieku 15 – 24 pracuje na innej podstawie niż umowa o pracę na czas nieokreślony, a to zdaniem autorów rządowego raportu powoduje podział rynku pracy na uprzywilejowanych pracowników zatrudnionych na stałe i zagrożonych bezrobociem pracujących na podstawie kontraktów terminowych.
Dlatego też rząd powinien podjąć działania i wprowadzić zmiany, które mają zlikwidować to niekorzystne zjawisko. Propozycji gotowych rozwiązań, w tym również zgłaszanych przez Komisję Europejską, jest kilka: m.in. ograniczenie możliwości zawierania umów terminowych tylko do określonych branż. Najbardziej uzasadnione jest ich stosowanie np. w rolnictwie lub budownictwie, czyli sektorach, w których zapotrzebowanie na pracę szybko się zmienia.
Specjaliści i analitycy rynku pracy obawiają się jednak, iż nałożenie nowych obowiązków na pracodawców może obrócić się przeciwko młodym poszukującym pracy. Dlaczego?
Przecież jeśli pracodawca będzie np. musiał zatrudnić osobę po stażu, to w ogóle przestanie je prowadzić i skończy się dostęp studentów do praktyk.
Ponadto, Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smitha mówi, że trudna sytuacja osób młodych na rynku pracy wynika przede wszystkim ze zbyt dużych kosztów pracy, które utrudniają podjęcie decyzji o zatrudnieniu konkretnej osoby. Zawieranie popularnych obecnie terminowych umów o pracę przyczyniło się natomiast do wzrostu zatrudnienia i znaczącego zmniejszenia bezrobocia z poziomu ponad 20%.
Podsumowując: zostawiając wszystko tak, jak jest obecnie nie polepszymy sutyacji młodych. Z drugiej strony, ograniczając pole manewru pracodawców również nie przyczynimy się do zwiększenia szans absolwentów. Czyli tak źle i tak nie dobrze. Moim zdaniem należy zabrać się za to z innej strony – zamiast wprowadzać kolejne zakazy i nakazy, rząd powinien uświadomić zarówno młody jak i potencjalnym pracodawcom jakie płyną korzyści ze stażu i stałego zatrudnienia. Praca u podstaw.
Źródło: na podstawie artykułów ze stron: www.wprost.pl, www.gazetaprawna.pl; www.strefabiznesu.pl; www.tvp.info.pl;