Gospodarczy kryzys ogólnoświatowy stał się faktem… i będzie głęboki!
Przetrwają nie najsilniejsze firmy…tylko te, które będą umiały się przystosować.
Dla tych co jeszcze się łudzą przedstawię prostą definicję z punktu widzenia tak zwanego Jana Statystycznego i jego rodziny: kryzys jest wtedy, gdy jest gorzej niż wcześniej. a można go poznać najczęściej po tym, że nie możemy kupić tego, co chcielibyśmy kupić, bo tego nie ma, albo jest, ale nas na to nie stać, albo trudniej jest nam znaleźć pracę, w efekcie czego mamy mniej pieniędzy. I jest nam gorzej niż było.
Wniosek: Wszystko jeszcze przed nami bo oczywiście jeszcze ta krzywa spadkowa nie osiągnęła dna ale jesteśmy na jej samym początku, gospodarka nie tyle wyhamowała co przywaliła jak samochód w betonową ścianę. Jesteśmy właśnie w momencie samego zderzenia gdzie właśnie uderzenie koronowirusa łamie elementy zgniotu karoserii pojazdu gospodarki światowej – kryzys już się rozpoczął na poważnie.
Mam jedno zdanie na pocieszenie: Gospodarka jest cykliczna. Tak jak i ludzkie życie – raz jest lepiej, raz gorzej… no i ćwiczyliśmy to dziesięć lat temu.
Jak głęboki to jest kryzys?
– Może być głęboki, dlatego że przez poprzedni udało nam się przejść w miarę suchą nogą.
Wtedy były dwa czynniki, które spowodowały, że w 2009 roku uniknęliśmy kryzysu. Po pierwsze, obniżyliśmy podatki, a dokładniej taki ich specyficzny rodzaj, który się nazywa składką ubezpieczeniową. Konkretnie chodziło o składkę rentową. I ludziom zostało troszeczkę więcej pieniędzy w kieszeni. Po drugie, osłabił się złoty i eksporterzy mieli więcej złotówek za towary, które sprzedawali za granicę. I te złotówki też trafiały na rynek. W obu wypadkach skutkowało to wzrostem popytu wewnętrznego.
Dziś składkę trudno znów obniżyć – to kwestia decyzji politycznej, tylko że wtedy ci przyszli emeryci już nic nie będą mieli! Ten system emerytalny ma zakodowany w sobie gen kryzysu bo jest oparty na opodatkowaniu pracy. Pracujący płacą na tych, którzy już nie pracują. Jeśli pracujących jest coraz mniej, a niepracujących coraz więcej, to siłą rzeczy emerytury muszą być coraz niższe. Zwłaszcza gdy ci, którzy już nie pracują, żyją na emeryturze dłużej niż ich rodzice i dziadkowie. A tak będzie bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że zaczynający pracować dzisiaj za 40-45 lat dostaną informacje, że nie mają na swoich kontach zapisane tyle, by dostać emeryturę wyższą od minimalnej.
Polska nie jest przygotowana na kryzys, bo w okresie boomu gospodarczego nie zrobiliśmy nic ułatwiającego działalność gospodarczą. Wręcz przeciwnie, dokręciliśmy śrubę, przepisy fiskalne. Dlatego nie mamy dziś takiej poduszki, jak ta, którą mieliśmy w 2009 roku dzięki Zycie Gilowskiej.
Być może zadajemy sobie pytane co tu zrobić w dobie kryzysu, co zrobi rząd?
Wiemy z doświadczenia, że nie ma takiego bezeceństwa, do którego nie posunie się nawet najbardziej liberalny rząd, gdy mu w kasie zabraknie pieniędzy. A wiemy, że nasz rząd liberalny nie jest w ogóle. Moim zdaniem będą próbowali podwyższać kolejne podatki. Ale Polacy są innowacyjni i płacić ich nie będą. No i wtedy nie wiadomo, co się stanie. Bo rządzący, zwłaszcza ze skłonnościami socjalistycznymi, są święcie przekonani, że jak coś się nie udaje, to z powodu działań burżuazji, albo prywaciarzy, albo innych spekulantów.
Socjaliści nigdy nie przyznają, że coś nie działa, bo socjalizm nie działa. Będą więc próbowali zwiększać obciążenia. Jeśli im się nie uda, nie wiem, co zrobią. Wcześniej za każdym razem sięgali po metody policyjne.
Nie mamy nadwyżki budżetowej jak Niemcy ani nawet zrównoważonego budżetu, więc nie możemy tak jak oni popuścić śruby i wpompować trochę pieniędzy w rynek. Nie możemy ale …to już zrobiliśmy na ponad 200 mld zł – jak w powiedzeniu: tonący brzytwy się chwyta.
Po drugie jesteśmy nie przygotowani do ściągnięcia Ukraińców, czyli do poprawienia sytuacji na rynku pracy. Będą ich ściągać Niemcy z Ukrainy, i z Polski. Mało tego, konkurencję o Ukraińców będzie z nami prowadziła sama Ukraina. Jeśli na dodatek Zełeński postawi na takie reformy, jakich my dokonaliśmy po ’89 roku to wtedy mniej Ukraińców będzie mogło chcieć wyjeżdżać z Ukrainy.
Czy możemy sobie wyobrazić , że w Polsce nie ma od jutra Ukraińców ?
Jeżeli znikną z Polski, choć pewnie nie stanie się to z dnia na dzień, to w kilkuset tysiącach domów jedna osoba nie będzie mogła iść do pracy, bo będzie musiała zaopiekować się albo starym dziadkiem, czy rodzicem, albo małym dzieckiem.
Kryzys będzie większy niż nam nie wydaje przez to, co się będzie działo wokoło na całym świecie.
Chiny straciły wiarygodność, ropa jako krwiobieg ekonomi światowej leci w dół na łeb, Został zastopowany przewóz towarów i ludzi, Rynek samochodowy na całym świecie spadł niemal do zera. Służba zdrowia nie działa… czy czegoś trzeba więcej byśmy sobie uświadomili jak jest naprawdę?
większość ludzi jednak nie widzi konsekwencji zaistniałej sytuacji , sytuacji ekonomicznej która od kilku lat istniała na włosku tylko poprzez to że państwa na masową skalę dodrukowywały pieniądze i sztucznie podtrzymywały indeksy lejąc w gospodarkę kasę niczym szampana… i w końcu stało się, gospodarka runęła jak piramida z kieliszków na weselu podczas zabawy gdzie towarzystwo bawi się z zawiązanymi oczami nieświadome podstaw ekonomii. 10 lat temu kryzys przyszedł ze strony finansów a dziś rzeczywistym zapalnikiem stał się koronawirus, który na początek rozbił część kieliszków stanowiących podstawę piramidy ekonomicznej świata. Gdzie nie gdzie zabawa jeszcze trwa, ale nie ma złudzeń… w końcu wszyscy za kilka miesięcy wytrzeźwieją i dotrze do wszystkich że czeka nas wiele lat cierpień spowodowanych brakiem pracy, lekarstw, towarów itd. Koronawirus zmienił coś jeszcze: zmieniły się zachowania ludzi, zwiększyła się nieufność, komunikacja stała nie bardziej online, ludzie przestali wychodzić z domu. Kiedy będzie juz całkiem kiepsko w gospodarce przyjdzie egoizm, pojawi się depresja a też obok nas przysiądzie beznadzieja i agresja.
Tego jeszcze nie mieliśmy na taką skalę od 1914 roku kiedy trwał 30-to letni największy kryzys.
Dziś młodzi, wychowani w dobrej koniunkturze z głową opuszczoną na smartfony nie maja umiejętności socjalnych i życiowej zaradności – to będzie tragedia wielu młodych ludzi i tych co nie potrafią się przestawić na nową rzeczywistość, dostosować.
No dobrze, to była wersja racjonalnej przestrogi a teraz bardziej optymistyczny akcent: Z kryzysu się wychodzi.
Z kryzysu wychodzi się znacznie dłużej, niż się w niego wchodzi. Ale kryzysy są oczyszczające. To nie jest wada, to zaleta kapitalizmu. Jak w przyrodzie: obumiera drzewo, a na jego próchnie wyrasta nowe. Gdy upadają przedsiębiorstwa, to przecież ich majątek nie znika. Jest przejmowany przez tych, którzy nie upadli. Czyli przez tych, którzy byli bardziej przystosowani.
Przetrwają nie najsilniejsze organizmy, nawet nie najinteligentniejsze…
…tylko te, które będą umiały się przystosować.
…tylko właśnie te, które są najlepiej przystosowane do zmian.
Na podstawie art Aureliusza M. Pedziwioła dla p.dw.com