Spółki, w które inwestują OFE, nie prowadzą inwestycji infrastrukturalnych, a rząd, który pożycza od OFE te same pieniądze, które do OFE wcześniej przekazał ZUS, nie inwestuje ich w infrastrukturę, tylko przekazuje z powrotem do ZUS na wypłatę bieżących emerytur. Krótko mówiąc: absurd!
Efektem reformy emerytalnej z 1999 roku było poszerzenie sektora publicznego o tak zwany II filar, który stanowią OFE. Reforma miała zachęcać do jak najdłuższej aktywności zawodowej, gdyż wysokość emerytury miała zależeć od liczby przepracowanych lat oraz wysokości zapłaconych składek. Czyli założeniem było, że ludzie pójdą do pracy jak tylko skończą szkołę i zostaną w niej tak długo, jak na to zdrowie pozwoli. A przez te wszystkie lata część ich pensji będzie zabierana do ZUS…
Poza tym, reforma z 1999 roku miała także usunąć problem polityczny – państwo przestawało dbać o godziwe emerytury, ponieważ każdy pracujący miał mieć taką, jaką przyniosą mu inwestycje z opłacanych przez niego składek. Niby „władza trafiła do ludzi”, którzy sami mają wpływ na swoją przyszłość, ale jakoś tak nie do końca. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że II filar emerytalny przynależy do sektora publicznego, ponieważ składki na jego rzecz są przymusowe i ściągane przez państwo.
Wprowadzenie OFE miało rozwiązać problemy z emeryturami, ale powiedzmy sobie szczerze, że nie było to najlepsze rozwiązanie. (Czytaj więcej w artykule„Cała prawda o OFE”)
Konsekwencją ekonomiczną reformy emerytalnej jest transfer kapitału z małych firm do wielkich, notowanych na GPW, których akcje nabywają OFE za środki pochodzące z opodatkowania pracy. Inwestycje OFE mają swoją cenę, którą płacą małe i średnie przedsiębiorstwa. Dodajmy jeszcze, że duże spółki giełdowe, chcąc być jak najbardziej atrakcyjne dla potencjalnych inwestorów, poprawiają wyniki poprzez ograniczenie kosztów, które jest niczym innym jak ograniczaniem zatrudnienia! Podatkowe i para-podatkowe obciążenie są tak duże, że ograniczenie zatrudnienia, a co za tym idzie, brak przymusu opłaty tych świadczeń, poprawia wyniki finansowe. Tylko jeżeli OFE nie inwestuje w małe przedsiębiorstwa, a duże, aby się przypodobać funduszom, dokonują redukcji zatrudnienia, to czy taki system może być efektywny i korzystny dla obywateli?
Zastanówmy się teraz jak krążą pieniądze w systemie emerytalny. Pieniądze podatników najpierw trafiają do ZUS. Następnie ZUS przekazuje część składki do OFE. Z OFE część wraca z powrotem do Skarbu Państwa na skutek nabycia przez OFE obligacji. Fundusze zostały ustawowo zobligowane do lokowania w obligacje Skarbu Państwa, czyli to nawet nie jest ich wolny wybór, a kolejny przymus. Czyli podsumowując Skarb Państwa otrzymuje pieniądze od podatników. Nie jest to bezpośrednia droga od punktu A do punktu B, ale ostateczny efekt jest taki sam. Z tych pieniędzy rząd jest w stanie opłacić bieżące wydatki, a dokładniej mówiąc przekazać dotację do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego ZUS wypłaca bieżące emerytury.
Poniżej zamieszczam schemat, (który „pożyczyłem” od pana Roberta Gwiazdowskiego), który obrazuje ten absurdalny system.
Przejdźmy teraz krok dalej. Pieniądze krążą w błędnym kole, ale teoretycznie (jeśli to w ogóle jakaś pociecha) kiedyś coś dostaniemy. Czy starczy nam na przeżycie, to inna sprawa. Jedną, jeśli nie jedyną, zaletą OFE jest możliwość dziedziczenia uzbieranych przez lata środków. Natomiast teraz, zgodnie z reformą emerytalną, która polega na przeniesieniu części aktywów zgromadzonych w OFE do ZUS, dziedziczenie będzie wyglądać „nieco” inaczej. Nie będzie wypłat do ręki. Aktywa zostaną przeksięgowane na konto wskazanej osoby, co powiększy jej kapitał emerytalny, a w konsekwencji przyszłą emeryturę. Ale fakt, że to, co zbieramy na naszą emeryturę, państwo wydaje na obecne emerytury, stawia kwestię nowej formy dziedziczenia w nieco innym świetle…
Źródło: na podstawie artykułów z: książki pt. „Emerytalna katastrofa i jak się uchronić przed jej skutkami” oraz strony www.bankier.pl