Szukasz czegoś?

Oskładkowanie umów-zleceń oraz ulga w ZUS dla samozatrudnionych, czyli jak rząd chce łatać dziurę w ZUS mydląc nam oczy, że nam pomaga

Autor:

Oskładkowanie umów-zleceń na poziomie pensji minimalnej

Czy jest to decyzja naprawdę przez rząd przemyślana? Czy celem jest poprawa życia obywateli, czy chodzi o zrzutkę na emerytury, bo kasa ZUS świeci pustkami?

Jeszcze niedawno premier konsekwentnie powtarzał, że nie ugnie się pod związkowym naciskiem, by ukrócić zawieranie umów zlecenia i o dzieło. Wskazywał je nie tylko jako szansę na pracę dla najmniej zarabiających, ale też jako te, które pozwolą przejść Polsce suchą nogą przez kryzys.

Co się takiego stało, że teraz premier zmienił zdanie o 180 stopni? Dlaczego jakiś czas temu umowy na zlecenie były szansą dla niektórych osób, a teraz „śmieciówki to praca odarta z godności i poczucia bezpieczeństwa”?

Wyjaśnijmy sobie kilka kwestii:

  • Nie wszystkie śmieciówki to śmieciówki.
  • Zmiana dotyczyć będzie kilkuset tysięcy osób.
  • Oskładkowanie to tylko dramatyczne poszukiwanie pieniędzy do ZUS. Nie poprawi to sytuacji młodych na rynku pracy i nie obniży bezrobocia.

Z zapowiedzi resortu pracy wynika, że plan jest taki, by w tym roku i 2015 udało się bezrobocie utrzymać na obecnym poziomie 13,4%. Na razie nie widać żadnej poprawy, a do tego co czwarta osoba do 25. roku życia w Polsce nie ma pracy. Obciążenie składkami na ZUS na poziomie pensji minimalnej umów-zleceń nie spowoduje, że bezrobocie wśród młodych zacznie spadać, za to dołoży kosztów zleceniobiorcy.

Czyli obciążając umowy śmieciowe zleceniobiorcy dostaną niższe wypłaty, ale w ZUS będzie więcej. Czy dzięki temu zleceniobiorcy uzbierają choć na minimalną emeryturę? Tego premier nie mówi. Podaje jedynie, że w ten sposób zgarnie od umów-zleceń 650 mln zł rocznie do kasy ZUS.

No wyśmienicie! Przecież widać jak na dłoni, że tu wcale nie chodzi o poprawienie sytuacji pracowników, zmniejszenia bezrobocia czy wprowadzenie równych praw dla wszystkich aktywnych zawodowo. ZUS upada i rząd chce ratować tę organizację kosztem zwykłych ludzi. Po raz kolejny jesteśmy traktowani jak dojne krowy zawsze wtedy, kiedy kasa potrzebna jest od zaraz…

Niektóre firmy by nie płacić olbrzymich obciążeń ZUS proponują prócz umów-zleceń także samozatrudnienie swoim pracownikom ale należy pamiętać że…

 

Ulga w ZUS pułapka dla samozatrudnionych

Posłowie proponują dodatkowe ułatwienia w opłacaniu składek przez osoby zakładające firmy. W praktyce oznacza to, że z jednej strony ogranicza się zatrudnienie na umowach cywilnoprawnych, a z drugiej zachęca do samozatrudnienia. Osoby, które będą po zmianie przepisów świadczyć obowiązki na tej ostatniej podstawie, muszą jednak uważać, bo co ładnie brzmi w teorii, w praktyce nie jest takie różowe.

Niektóre firmy by nie płacić olbrzymich obciążeń ZUS proponują prócz umów-zleceń także samozatrudnienie swoim pracownikom (czyli założenie własnej firmy). Ale cóż, mamy tutaj przykrą niespodziankę: osoby, które zdecydują się na założenie działalności, powinny pamiętać, że od wspomnianego okresu nie można odliczyć czasu zawieszenia działalności.

Poza tym osoby korzystające z takiego rozwiązania muszą się liczyć z tym, że jeśli ich firma upadnie, nie dostaną nawet zasiłku dla bezrobotnych! Tak wynika z ustawy z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (Dz.U. z 2013 r. poz. 674 z późń. zm.). A kto im zagwarantuje że ich działalność nie upadnie? I kto się nimi zaopiekuje jeśli tak się stanie? O tym się nie mówi, bo to przecież niewygodne pytania.

Obecnie z preferencyjnych zasad ustalania wysokości składek na ubezpieczenie społeczne mogą skorzystać tylko osoby, które nie miały własnego biznesu. Nie dotyczą zaś one osób, które prowadzą lub prowadziły działalność gospodarczą w okresie ostatnich 60 miesięcy kalendarzowych. Podobnie jest z tymi, którzy będą wykonywać działalność gospodarczą na rzecz swojego byłego pracodawcy. Zakaz obejmuje nie tylko bieżący, ale także poprzedni rok kalendarzowy. To oznacza, że osoby zachęcane przez pracodawcę do zakładania firmy i przechodzenia na taki model współpracy muszą opłacać składki na zasadach ogólnych. A te są wysokie.

Ponadto, warunek niewykonywania działalności na rzecz byłego pracodawcy dotyczy nie tylko czasu sprzed założenia własnej działalności, ale też całego okresu pierwszych 24 miesięcy jej prowadzenia. Dodatkowo osoba prowadząca firmę straci prawo do ulgi, jeśli się okaże, że w tym czasie jednak współpracowała z byłym zatrudniającym.
Jednym słowem, w którą stronę człowiek się nie obróci, to z każdej strony wsadzają mu rękę do kieszeni.

Jeśli chcesz otrzymywać podobne treści oraz Informację: Jak nie płacić ZUS i zmniejszyć podatki wpisz swój mail i imię:

E-mail: Imię:
Zgadzam się z Polityką Prywatności

Skomentuj na Facebooku:

Feedback

4
  • Mr_Incognito_

    Z punktu widzenia polskiego prawa, NIE ISTNIEJE coś takiego, jak zatrudnienie w oparciu o umowę cywilnoprawną (art. 22 Kodeksu Pracy). W przytłaczającej większości przypadków, umowy cywilnoprawne są przez pseudo-pracodawców nadużywane i tym samym, z mocy obowiązującego prawa, są w Polsce NIELEGALNE (art. 58 Kodeksu Cywilnego). Mało kto o tym wie, a kolejne rządy, przedsiębiorcy i wtórujące im media stworzyły w Polsce przekonanie, że stosowanie umów cywilnoprawnych przy zatrudnieniu, jest nie tylko legalne, ale najzupełniej normalne, zdrowe zjawisko. Dopiero w ostatnim czasie coś się zaczęło na tym polu zmieniać, ale – i w tym jednym mogę się zgodzić z autorem tego artykułu – rząd i premier tylko udaje, że coś ze „śmieciówkami” chce zrobić. Znając życie, na ewentualnym oskładkowaniu „smieciówek”, ucierpi pracownik, bo cwany pracodawca z całą pewnością nie poniesie kosztów chorych pomysłów premiera. Wszak pracownik może ponieść koszty, pracodawca nigdy. Twierdzisz, że „nie wszystkie śmieciówki to śmieciówki”. Sugerujesz też, że na takich umowach zatrudnionych jest w Polsce kilkaset osób. Nie wiem skąd te dane, ale moim zdaniem, są one wyssane z palca. Biorąc pod uwagę fakt, że przytłaczająca większość istniejących ofert zatrudnienia proponuje tylko i wyłącznie pracę w ramach umowy cywilnoprawnej (najczęściej jest to umowa-zlecenie), można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że skala tego zjawiska jest w Polsce o wiele większa, niż twierdzisz. Deficyt ZUS-u też nie bierze się znikąd. Z własnego doświadczenia wiem, że stosując umowę cywilnoprawną, pracodawca nie tylko unika płacenia nadmiernie wysokich składek na pracownika, ale znacznie obniża wysokość płacy na takiej umowie, aby wysokość tych składek obniżyć jeszcze bardziej. Jestem przekonany co do tego, że jest to praktyka nagminna. A niezależnie od tego, co myślimy o wysokości składek ZUS_owskich, bezspornym faktem jest to, że unikanie przez przedsiębiorców, jest jedną z przyczyn finansowej zapaści ZUS-u. Aż dziw bierze, że w ogóle o tym się nie mówi albo mówi niewiele.

  • Paweł Kurnik

    dziękuję za komentarz, a propos „wyssane z palca” ja widzę wyraźnie że jest napisane: zmiana w „śmieciówkach” – kilkaset tysięcy 🙂

  • łukasz

    przyczyną finansowej zapaści ZUSU jest zachłanność tegoż ZUSU.
    Więcej chcą, mniej dostają.

  • Wanda

    Pracuję na umowę -zlecenie bo tylko w takiej formie zatrudnia moja firma jestem opiekunką osób starszych , pracuję w Niemczech- mam już swoje lata i w ” moim ” kraju pracy dla mnie już od paru lat nie ma . Składka odprowadzana do ZUS jest od podstawy = średniej krajowej ok 3700 zł.
    Ponad 1300 zł za każdy przepracowany miesiąc w tym ok 100 zł dobrowolnego chorobowego ,Tak się stało że zachorowałam , ale do lekarza poszłam po zakończeniu zlecenia , po powrocie do Polski .ZUS odmówił mi wypłaty zasiłku bo… za krótko chorowałam !!!! żeby otrzymać zasiłek chorobowy po zakończeniu umowy – zlecenia należy otrzymać zwolnienie lekarskie w ciągu do 14 dni po zakończeniu zlecenia i zwolnienie nie może być krótsze niż 30 dni !!!, oprócz tego trzeba składkę dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego opłacać nieprzerwanie min. przez 90 dni . Ja wróciłam z Niemiec z zapaleniem płuc i na zwolnieniu byłam niestety tylko 23 dni . Teraz wiem że muszę przez 3 miesiące być na zleceniu i chorować jak najdłużej się da – nawet parę miesięcy . Wysyłam tą informację z prośbą by zamieścić ją w widoczny sposób , bo pracujących tak jak ja jest chyba kilka tysięcy osób i nie wszyscy wiedzą ( ja też nie wiedziałam ) że trzeba kombinować żeby nie być okradzionym przez ZUS . POZDRAWIAM

Dodaj komentarz

Jak nie dać się okradać i zadbać o przyszłość?

Gdzie wysłać Ebooka?

O Mnie

Witaj, nazywam się Paweł Kurnik i jestem degustatorem życia. Każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem i szansą na jeszcze lepsze jutro. Czytaj Więcej »

Polub nas na Facebooku

Najnowsze Wpisy

O kurze, która opuściła podwórze

Jest na świecie wiele stylów życia. Książka „O kurze, która opuściła podwórze” autorstw...

Archiwum