W świetle dysfunkcjonującego ZUS, który jest znienawidzony przez miliony Polaków, chyba każda alternatywa wydałaby się dużo lepsza. I oto się stało – zaprezentowano OFE jako profesjonalne instytucje finansowe. Ale jeśli „gorzej być nie może”, to czy mamy wprowadzać inne rozwiązanie, które jest mniejszym złem? Przyjrzyjmy się bliżej funduszom i sprawdźmy czy OFE są w rzeczywistości właściwym rozwiązaniem.
Dobrowolność
Skoro OFE są takie dobre, jak twierdzą ich zwolennicy, to dlaczego są obowiązkowe? Podobno ludzie nie myślą o przyszłości, nie zabezpieczają swojej starości, jednym słowem są nierozsądni. Z tego chyba wynika, że rząd uważa nas za niepełnosprawnych umysłowo ludzi, których trzeba prowadzić za rękę jak małe dzieci. Oczywiście nikt by tego głośno nie powiedział – co najwyżej, że niektórzy ludzie bywają rozsądni. Ale skoro są tacy, którzy są rozsądni, to dlaczego rząd nie wierzy, iż właśnie ci ludzi dobrowolnie przystąpiliby do OFE? Może dlatego, że OFE wcale nie są takie dobre, jak nam się wmawia…
Wyniki OFE
Dla osób, które nie są biegłe w tematy ekonomicznej, przedstawiane przez media i instytucje publiczne dane, statystyki, grafy i wnioski zazwyczaj mają sens. Przecież ktoś, kto się na tym zna i jest ekspertem w tej dziedzinie, dokonał rzetelnej analizy i przedstawia fakty. Mało kto zdaje sobie sprawę, że tę samą informację można przedstawić w dwojaki sposób. Weźmy na przykład wyniki OFE. W bardzo dobrym dla OFE 2006 roku, najwyższy wzrost jednostki rozliczeniowej, o 22,7% osiągnął OFE Polsat. Drugie z kolei PEKAO osiągnęło wynik 20,8%. Średnio wartość jednostek rozrachunkowych wzrosła o 17%. I wszędzie można było usłyszeć jaka to wspaniała informacja, jak inwestycja, jakie zyski. Ale jeśli zestawić tę informację ze wzrostem WIG – 42%, to wcale nie jest ona taka wspaniała. Oznacza to, że jeżeli ubezpieczony mógł zainwestować na WIG samodzielnie, to zarobiłby nie 17% a 42%. Można zatem się kłócić, czy ubezpieczony zyskał 17% czy stracił 25%.
Najbardziej dramatyczny był dla OFE 2008 rok, kiedy stopa zwrotu była ujemna i wynosiła -14%. Co gorsza, taki sam krach powtórzył się w 2011 roku.
W 2009 roku OFE chwaliły się, że zrobiły dla emerytów przez 11 swojego funkcjonowania więcej niż inflacja. Ale to nieprawda. OFE albo liczą inflację od 2000 roku lub biorąc pod uwagę inflację średnioroczną. Tymczasem w procencie składanym, czyli rok do roku, inflacja w okresie 1999-2009 wynosiła prawie 50%, czyli więcej niż w tym czasie zarobiły OFE.
Ile kosztują OFE?
Bez względu na wyniki swojego zarządzania OFE pobierają wynagrodzenie na samo zarządzanie. I to nie byle jakie wynagrodzenie! Nie będę się tutaj rozpisywać, bo jak o tym myślę, to aż mi się słabo robi. Jako przykład podam, że w 2008 roku zarządzający pobrali za zarządzenie funduszami prawie 2mld złotych, pomimo, że zarządzane przez nich aktywa OFE stopniały o ponad 20mld złotych. W sumie przez 10 lat obowiązywania reformy emerytalnej ze 120mld złotych, które wpłynęły do OFE, zarządzający pobrali wynagrodzenie w wysokości ponad 10,5mld złotych. Szybka matematyka i wiemy, że to prawie 9% przelanych składek z ZUS do OFE!
OFE a dług publiczny
Zwolennicy OFE twierdzili, że tradycyjny model emerytalny generuje dług publiczny, którego wielkość zrujnuje finanse państwa. Tymczasem, na koniec 2010 roku dług publiczny z tytuły samego refinansowania II filaru osiągnął poziom 232mld złotych. W tym koszty obsługi długu stanowiły 70mld złotych. Do czego zatem prowadzi taki model emerytalny?
Źródło: na podstawie artykułów z książki pt. „Emerytalna katastrofa i jak się uchronić przed jej skutkami”